0

„Pierścienie Władzy”: fikcja ubrana w uniwersum Tolkiena. Czy serial ma szanse przekonać do siebie fanów?

Share

„Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy” to największa serialowa superprodukcja, udostępniona niedawno na platformie streamingowej Amazon Prime Video. Jeżeli wierzyć plotkom, budżet serialu wynosił aż  715 mln. dolarów. Ze względu na odniesienie do Tolkienowskiej twórczości, a także wspomniane już wysokie nakłady, serial od początku budzi duże kontrowersje. Widzowie, którzy posiadają już dostęp do Amazon Prime Video, mogą samodzielnie przekonać się, czy widowisko jest warte wydanych pieniędzy. Odbiorcy innych platform streamingowych zastanawiają się, czy warto wykupić abonament i oglądać nową sagę, nawiązującą do znanej i cenionej kinowej trylogii „Władcy Pierścieni”.

Kontrowersje wokół „Pierścieni Władzy” – twórcy kontra fani

Twórcy serialu, J.D. Payne i Patrick McKay, od początku przedstawiali go jako prequel wydarzeń, które zostały przedstawione na początku filmu „Drużyna Pierścieni”. Fani filmów Petera Jacksona poddali jednak pod wątpliwość autentyczność scenariusza, którego notabene z oczywistych powodów nie widzieli. Atmosferę podgrzewał fakt, że Amazon wykupił prawa autorskie do „Drużyny pierścieni”, „Dwóch Wież”, „Powrotu Króla” oraz „Hobbita”, natomiast treści zawartych w „Silmarillionie”, traktujących o pierwszej erze Śródziemia, nie udało mu się pozyskać.

Recenzja Władca Pierścieni Pierścienie Władzy
Recenzja Władca Pierścieni Pierścienie Władzy / Amazon Studios

Film jeszcze przed premierą zbierał krytyczne recenzje, wręcz nawoływania do bojkotu tej „profanacji” Tolkienowskiego świata. Nie powstrzymało to jednak widzów, ciekawych, jak twórcy poradzili sobie z trudnym zadaniem dotrzymania kroku klasycznej, filmowej produkcji. W ciągu pierwszych 24 godzin udostępnione na platformie: pierwszy i drugi odcinek serialu obejrzało 25 mln. widzów, co stanowi absolutny rekord oglądalności.

Gdzie te dolary, Amazonie?

Serial „Pierścienie Władzy” przewidziany jest na 5 sezonów. Obecnie trwają przygotowania do drugiego sezonu, los kolejnych rozstrzygnie się po przeliczeniu wyników finansowych z sezonu pierwszego.

Widza, który przywykł do wartkiej akcji w trzech filmach „Władcy Pierścieni”, czeka rozczarowanie. Fabuła pierwszego sezonu, obliczonego na 8 odcinków, jest wielowątkowa, powolna, czasami wręcz nudna. Podczas gdy trylogię Petera Jacksona można oglądać w maratonie filmowym, po jednym odcinku serialu trzeba odpocząć, by zabrać się za kolejny. Oczywiście trudno przyrównywać trzygodzinne filmy, w których musi się zmieścić cała fabuła, do kilkukrotnie dłuższych seriali. Jednak faktem jest, że twórcom serialu nie udało się uniknąć niepotrzebnych „wypełniaczy czasowych”, monotonnych dialogów lub scen, które w zamierzeniu miały stopniować napięcie, a w rezultacie irytują oglądającego.

Banner eKino PL TV

Wysokie nakłady budżetowe widać natomiast w scenografii. Przepiękne ujęcia krajobrazów Nowej Zelandii, pełne przepychu budowle, różnorodne kostiumy, charakteryzacja postaci i odpowiednio dobrana do wydarzeń muzyka przenoszą żywcem do świata fantazji i aż żal, że filmu nie można oglądać na dużym ekranie. Ciekawe przejścia po mapie, przenoszące widza pomiędzy poszczególnymi wątkami oraz dialogi, stylizowane na wzór znanych z wcześniejszych ekranizacji sprawiają, że widowisko ogląda się naprawdę dobrze.

Przeczytaj także czy warto obejrzeć serial Sandman

Fabuła filmu – niby podobna, ale inna

Fabuła filmu ma początki w drugiej erze Śródziemia. Motywy świata Tolkienowskiego, osadzone w pierwszej erze, zostały tylko zasygnalizowane, stając się jednocześnie podwaliną do wydarzeń pokazanych w serialu. Ominięto w ten sposób pułapki związane z prawami autorskimi, kreując sceny, w których prawdziwi bohaterowie opisani w książkach mieszają się z postaciami fikcyjnymi. Akcja toczy się więc w konwencji uniwersum „Władcy Pierścieni”, jednak zarówno wydarzeń, jak i większości bohaterów próżno szukać w jakichkolwiek zapisach źródłowych.

Można tu natomiast znaleźć nawiązanie do czterech światów, występujących w filmach Petera Jacksona: świata elfow, krasnoludów, ludzi oraz harfootów, będących protoplastami późniejszych hobbitów. Nie wiadomo, kto będzie reprezentował świat czarodziejów. Potencjalny kandydat spadł wprawdzie z nieba tuż obok wioski niziołków, jednak jego postać jest niejednoznaczna i dopiero kolejne odcinki (lub sezony) zdradzą jego prawdziwe powołanie.

Jako ukłon w stronę fanów klasycznej trylogii, twórcy wykreowali wiele archetypowych postaci. Świat harfootów reprezentuje Nori, której cechy charakteru biorą co najlepsze z postaci wszystkich czterech hobbitów z drużyny pierścienia, a rubaszny humor krasnoludów reprezentuje Durin, wraz ze swoją małżonką Disą. Długowieczne elfy wypadają na tle tych wyimaginowanych postaci raczej słabo: odmłodzony Elrond jest bezbarwnym stoikiem, któremu bliżej do filozofów greckich, niż do wojownika, prowadzącego zwycięską armię przeciwko Sauronowi. Galandriela, którą widzowie pamiętają jako stateczną, mądrą wyrocznię, została przedstawiona jako narwana, przepełniona zemstą pannica, która po trupach dąży do celu.

Banner eKino PL TV

„Pierścienie Władzy” – czy warto oglądać?

„Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy” to serial, w którym fikcja miesza się z wątkami zaczerpniętymi z materiałów źródłowych. Według serwisu ekino fabuła nie zawsze jest przemyślana, niektóre sceny wykreowane tak nierealnie, że aż śmieszą. Są jednak i dobre motywy, oraz ciekawie poprowadzone postacie, które, wraz z przepiękną scenografią sprawiają, że warto poświęcić raz w tygodniu godzinę na obejrzenie tego serialu. Nie należy jednak oglądać go, doszukując się porównań do fabuły z poprzednich, kultowych już adaptacji Śródziemia, lecz jako niezależną historię, luźno powiązaną z klasyką.